W dzisiejszym artykule poruszymy temat bardzo kontrowersyjny, który wywołuje wśród specjalistów SEO ogromne emocje. O czym dokładnie mowa? A o stosowaniu nagłówków H1 w opisach i artykułach umieszczanych na stronach internetowych.
Na Twitterze pojawiła się ankieta, której celem było sprawdzenie czy osoby zajmujące się branżą SEO wiedzą w jaki sposób powinno się stosować nagłówki . Wniosek był taki, że ponad połowa z ankietowanych ma o tym błędne pojęcie. Skąd się ono wzięło? Według przedstawicieli Google ma to związek z przekonaniami, które panowały na początku lat dwutysięcznych. Mowa tutaj o tym, że powinno stosować się tylko jeden znacznik H1 i to na górze strony. A także, iż w tym właśnie nagłówku powinna zawierać się najistotniejsza informacja pokazująca jakiego tematu dotyczy konkretna podstrona lub konkretny opis. Wielu specjalistów do tej pory trzyma się tych zasad, choć Google, a w tym przypadku John Muller twierdzi, że nie jest to dla Googla ważne ile nagłówków zostało zastosowanych. Liczy się bowiem treść całości, a nie pojedyncze elementy.
Tutaj odpowiedzieć można by jednym słowem – podzielone. Rozwijając wątek należy powiedzieć, że wielu specjalistów uważa, że to co twierdzi John Muller nie zawsze się sprawdza. W wielu przypadkach nawet szkodzi witrynom internetowym. Trzymają się oni zasady, że H1 stosuje się tylko raz i tylko na górze strony. Wówczas wg nich robot Google poruszający się po witrynie bez trudu odnajduje informacje o jej zawartości, ponieważ została ona wskazana we wspomnianej H1. Inni z kolei stosują naprzemiennie H1 np. z H2 i nie przejmują się zbytnio żadną hierarchią.
Z naszych obserwacji wynika, że witryny, które mają dobrze ułożoną hierarchię nagłówków szybciej i bardziej efektywnie pną się w wynikach wyszukań. Ale… Nie zawsze 😉
Jak to bowiem bywa w tej branży, wszystko zależy od wielu czynników. Tak więc my staramy się podchodzić do tematu bardzo indywidualnie, by mieć pewność, że strona klienta na pewno zyska.
